Ireneusz Matuszczak: Nadchodzi era protokołów łączonych

Ireneusz Matuszczak

O realiach regulacji MDR, równoległych rynkach estetycznych, końcu ery nadkorekcji i prapotrzebie zabiegów estetycznych, z Ireneuszem Matuszczakiem, General Managerem Neauvia Poland, rozmawia Wieńczysław Zaczek

Jak ocenia pan funkcjonowanie regulacji dotyczących wyrobów medycznych, które zostały wprowadzone w Polsce dwa lata temu?
Wydaje mi się, że głównym celem europejskiego rozporządzenia MDR była ochrona konsumentów przed prowadzeniem terapii za pomocą niewystarczająco przebadanych, potencjalnie niebezpiecznych preparatów i urządzeń. U nas chyba wyszło trochę odwrotnie. W wyniku wejścia w życie polskiej ustawy uwzględniającej prawo europejskie mamy restrykcyjny zakaz reklamy profesjonalnych wyrobów medycznych do publicznej wiadomości. W Polsce wyroby medyczne renomowanych producentów, przebadane klinicznie, posiadające certyfikaty, funkcjonują jakby w podziemiu, a te o statusie kosmetycznych mogą być publicznie pokazywane i promowane.
My, jako dystrybutorzy chcielibyśmy, żeby zasady były logiczne i jasne, bo ta sytuacja utrudnia funkcjonowanie na rynku, a na koniec dnia traci na tym pacjent, który ma o wiele szerszy dostęp do wyrobów, które nie przeszły rygorystycznych badań. No i nie ma wiedzy o bezpiecznych wyrobach medycznych.
Ale wasze wypełniacze są dostępne także w salonach i hurtowniach kosmetycznych.
Nasza firma zdecydowanie opowiada się za dystrybucją preparatów iniekcyjnych do podmiotów medycznych, ale nie jesteśmy w stanie kontrolować wszystkich zakupów, np. tych dokonywanych w innych krajach albo odkupu od placówek medycznych.
To powoduje funkcjonowanie jakby równoległego rynku usług i preparatów. Rynek beauty rośnie dużo szybciej niż medyczny. Pewnie dzisiaj jest w stanie wchłonąć każdą ilość produktów, z każdego źródła. Działa na nim mnóstwo podmiotów, którym zależy jedynie na sprzedaży i zyskach, nie na bezpieczeństwie.
To pewnie nie ułatwia prowadzenia biznesu na rynku lekarskim?
Szczerze? Z czysto biznesowego punktu widzenia, jeśli ktoś miałby dzisiaj zaczynać, to dużo łatwiej byłoby mu na rynku beauty.
Podobno wypełniacze stają się passe, a zaczynają królować biostymulatory. Obserwuje pan spadek sprzedaży kwasu hialuronowego?
Patrząc na cały rynek widać spadek, choć my, jako brand, utrzymujemy sprzedaż na zadowalającym poziomie.
Wie pan, to jest trochę jak z modą – kiedyś nosiliśmy spodnie rurki, a dzisiaj królują szerokie. Wypełniacze były przez lata bardzo popularne, czasem nadużywane, a dzisiaj wszyscy mówią o stymulacji. Prawda jest taka, że dużo łatwiej jest podać miękki stymulator niż wypełniacz.
A ja chciałem wierzyć, że to efekt powrotu do korzeni medycyny, holistycznego spojrzenia na pacjenta!
To wersja oficjalna (śmiech)! Na pewno mamy do czynienia z końcem ery nadkorekcji, napompowania, nienaturalnego zmieniania rysów twarzy. Oczywiście oceniam to bardzo pozytywnie, bo to zdecydowanie zdrowsze, długofalowe podejście do odmładzania. Ale pamiętajmy, że produkty do biostymulacji pojawiły się mniej więcej w tym samym czasie, co wypełniacze. Tylko, że te drugie zyskały na popularności, pewnie dlatego, że łatwiej było uzyskać szybki, spektakularny efekt.
Więc nie powinniśmy dziś mówić o nowości biostymulatorów, lecz o zmianie podejścia?
Tak naprawdę te produkty muszą współistnieć ze sobą, bo przecież podstawowy objaw starzenia to utrata objętości tkanek, a objętość skutecznie odbudowujemy za pomocą wypełniaczy. I nic w tym złego!
Tym bardziej, że efekt wolumetryczny możemy dzisiaj uzyskać różnymi metodami, np. przy pomocy lasera.
Laser wolumetryczny to świetna, nowatorska technologia, wpisująca się w prapotrzebę zabiegów estetycznych – wyglądać młodziej, ale naturalnie, nie przerysowanie.
A przy okazji pokazuje inny trend – możliwość łączenia zabiegów technologicznych i iniekcyjnych. Bo jakbyśmy tej skóry nie stymulowali, mądra wolumetria zawsze będzie potrzebna.
To zdaje się podstawa waszej filozofii: protokoły łączące różne technologie i preparaty.
Moim zdaniem geniusz twórców Neauvia polegał właśnie na przewidzeniu tego trendu.
Po pierwsze, nasze wypełniacze sieciowane są technologią PEG, dzięki czemu mają wysoką kohezję, są gęste i nie rozpływają się pod wpływem nacisku tkanek. Stanowią więc lepsze rusztowanie dla skóry. Można ich podawać dużo mniej, w określone punkty, co pozwala uniknąć efektu napompowania.
Po drugie, ta technologia uodparnia wypełniacz na rozkład pod wpływem ciepła. Produkty Neauvia są więc kompatybilne z zabiegami technologicznymi, np. podczerwienią czy RF.
I to rzeczywiście działa?
Jako pierwszej marce udało nam się wykazać w badaniach klinicznych efekt synergii takich zabiegów. Porównywano efekty terapii podczerwienią, potem osobno HA, i następnie obu tych czynników. Efekt kliniczny był zdecydowanie lepszy niż suma efektów oddzielnych zabiegów. Ogromne znaczenie miała tu właśnie termostabilność preparatów. Dzięki temu udało nam się połączyć świat iniekcji ze światem urządzeń.
A skąd pomysł na wspólną dystrybucję produktów iniekcyjnych i urządzeń?
Taki był plan od samego początku istnienia marki: wykorzystać doświadczenia firmy ITP, czołowego dystrybutora sprzętu i nowatorstwo technologiczne Neauvia.
Dlatego powstały nasze unikalne protokoły: stymulacyjny oraz rozświetlający, gdzie łączymy falę radiową z wypełniaczem i ginekologiczny, gdzie łączymy wypełniacze ginekologiczne także z RF.
Podczas prowadzonych badań klinicznych nad protokołami analizowano efekty zabiegowe na poziomie tkankowym, a nie tylko obserwowano skórę pacjentów przed i po zabiegu.
Musze powiedzieć, że jesteśmy bardzo dumni z tych kompleksowych produktów i ich zaplecza badawczego. Tak powinna działać firma innowacyjna – nie tylko umieć coś wyprodukować i sprzedać, ale przede wszystkim szukać nowych, często nieoczywistych rozwiązań, które wychodzą poza schemat. I jednocześnie udowodnić, że spełniają one normy bezpieczeństwa i przynoszą dobre efekty.
Ale z tego, co pamiętam sieciowanie PEG na początku była dla was dużym problemem?
Jak zawsze, trudno było przekonać rynek do nowości. Choć PEG jest bardzo popularny w medycynie, to rzeczywiście w estetyce nasz wypełniacz z PEG nie ma do dzisiaj konkurencji.
Ale ilość publikacji naukowych nt PEG jest znacznie większa niż o BDDE. To doskonale przebadana technologia, dzięki czemu na przykład wypełniacze Neauvia, jako jedyne na świecie, nie mają przeciwwskazań przy chorobach autoimmunologicznych, np. Hashimoto.
Jak przełamaliście ten rynkowy opór?
Produkty Neauvia powstają w oparciu o głęboko przemyślane cele terapeutyczne i drogę dochodzenia do nich. Stoi za nimi tak potężna wiedza i technologia naukowa, czasem przerasta to nawet nas, promotorów tej idei.
Dlatego nasza strategia opiera się na naukowym potwierdzaniu wysokiego profilu bezpieczeństwa i efektów licznymi badaniami, a nie tylko regulacyjnym minimum, oraz na edukacji lekarzy. To nie są oczywiste, podobne do innych produkty. Uczymy więc, jak je stosować, jak podawać, jak łączyć z zabiegami technologicznymi. Grupa lekarzy, którzy pracują na preparatach Neauvia jest dość stabilna i stale rośnie, bo jak ktoś się do nich przekona, to widzi, że to produkty o dużym potencjale, o wysokim profilu bezpieczeństwa i pozwalające na uzyskanie oczekiwanych rezultatów.
Ale ciągle nie macie certyfikacji FDA na rynku amerykańskim.
To największy rynek na świecie, dość wymagający pod względem biznesowym. Mamy tam dwóch partnerów – firmę Cartessa, lidera na rynku dystrybucji urządzeń medycznych i od niedawna firmę farmaceutyczną Merz. Wszystkie nasze urządzenia mają certyfikację FDA.
Jeśli chodzi o produkty iniekcyjne, to proces certyfikacji trwa. Nie ukrywam, że w ostatnim czasie priorytetem było dla nas uzyskanie certyfikacji medycznej na rynku europejskim – zgodnie z wymaganiami MDR. Jest to procedura chyba jeszcze bardziej wymagająca niż FDA, ale udało się i jesteśmy pierwszym brandem w medycynie estetycznej, który uzyskał ten certyfikat. Europa to ciągle serce naszego biznesu, więc jest to dla nas ogromnie ważne.
No właśnie, jak przebiega wasza ekspansja na rynki światowe?
W Europie ciągle największy sprzedażowo jest rynek polski, ale doganiają nas już Włosi i Hiszpanie. Potem jest Francja, Niemcy, UK. Bardzo dynamicznie rozwija się Ameryka Południowa, szczególnie Brazylia, choć tam wymagania formalne wcale nie są mniejsze niż w Europie czy USA. W tym roku weszliśmy na rynek chiński, gdzie wspólnie z naszym partnerem pracujemy nad lokalną certyfikacją. Są też mniejsze, ale stabilne rynki azjatyckie i bliskowschodnie.
Generalnie tam, gdzie się pojawiamy musimy przełamać dwie bariery – lokalna konkurencję i zrozumienie technologii i, co za tym idzie, atrakcyjności marki.
W Polsce od początku działacie w strukturze firmy ITP SA, ale marka Neauvia należy do szwajcarskiej firmy Matex. Planujecie jakieś zmiany organizacyjne w tym zakresie?
Pracujemy nad powstaniem firmy Matex Lab Polska, która w przyszłym roku przejmie działania operacyjne związane z marką Neauvia. Przy tej skali biznesu są to dość skomplikowane procedury, wynikające z rozległości struktur międzynarodowych oraz planów dalszego rozwoju. Tylko w Polsce, w całej naszej organizacji, pracuje ponad trzysta osób, planowanie przyszłości i zmian wymaga więc znacznej uwagi i wiąże się ze sporymi kosztami.
To a propos przyszłości – jak ocenia pan ten rok i jakie macie plany na przyszły?
W tym roku koncentrowaliśmy się na sześciu sympozjach lokalnych i udziale w kongresie IADE. Nowe produkty będziemy chcieli pokazać w 2025 roku.
Generalnie jesteśmy zadowoleni z wyników, choć oczywiście ambicje były większe. Przez lata rynek stale rósł, dawał duży komfort pracy. Ale teraz trzeba podchodzić do niego elastycznie, bo ten biznes jest bardzo wrażliwy na ogólną sytuację ekonomiczną i tzw. wskaźnik optymizmu. Dlatego, choć my patrzymy w przyszłość bardzo optymistycznie, warto zachować czujność.
Ireneusz Matuszczak Neauvia PolandIreneusz Matuszczak – General Manager Neauvia Poland. Absolwent Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Przez lata uprawiał sport. To ukształtowało jego charakter – do dziś docenia zdrowe współzawodnictwo, potrzebę ciągłego rozwoju oraz przełamywania własnych ograniczeń. Te cechy wykorzystuje w swojej codziennej pracy rozwijając markę Neauvia na polskim rynku.
www.neauvia.pl                                                n